Tag: broń jądrowa

Komu bije Zegar Zagłady?

Zegar Zagłady (ang. Doomsday Clock) to inicjatywa chicagowskich naukowców (głównie przedstawicieli nauk ścisłych) tworzących “Bulletin of the Atomic Scientists”, zapoczątkowana w 1947 r. Publikowany w tym czasopiśmie zegar wskazywał, jak wiele czasu pozostało do północy, która symbolizować miała wojnę nuklearną o katastrofalnych dla ludzkości skutkach. Ten zmyślny publicystyczno-analityczny zabieg w epoce zimnowojennej działał na wyobraźnię wielu – czemu wyraz dawali m.in. artyści – stanowiąc swego rodzaju punkt odniesienia, dający pewien obraz (abstrahując od prawdziwości, o czym dalej), jak „gorąca” jest w danym momencie zimna wojna. Jednak gdy epoka międzyblokowej konfrontacji zakończyła się, a zagrożenie nuklearne nie dotyczyło już konfliktu między mocarstwami przy użyciu takiej broni, ale jej niekontrolowanej proliferacji, Zegar Zagłady, jak się wydaje, pozostał w logice zimnowojennej, często nie przystając do nowych realiów polityki międzynarodowej.

Continue reading

Operetkowe mocarstwo atomowe – zaproszenie do dyskusji

Prezydent Putin i licencjonowany przez niego szef grupy najemników (PMC) Prigożyn potwierdzili trafność określenia używanego na początku lat 90. w stosunku do Rosji – „Górna Wolta z bronią jądrową”. Do tej pory uważaliśmy, że to, co zdarzyło się w Rosji 24 czerwca, mogło się wydarzyć jedynie w jakimś państwie środkowej Afryki. Tam również najemnicy obalają lub próbują obalać rządzącego dyktatora czy mniej krwawego lokalnego kacyka.

Continue reading

Karaganow, czyli atomowa hucpa Kremla

Najbardziej dworski z rosyjskich ekspertów w sprawach zagranicznych i bezpieczeństwa zaproponował niedawno, aby Moskwa nie zwlekała i użyła taktycznej broni nuklearnej w jej agresji przeciwko Ukrainie. Dlaczego? Aby ukarać Zachód za jego pomoc dla Ukrainy i inne grzechy wobec Moskwy. A gdyby Zachód się nie przestraszył, należałoby, jego zdaniem, uderzyć nuklearnie w wiele wybranych celów w Europie. Wtedy ci na Zachodzie oprzytomnieją, dodawał.   

Continue reading