Poniżej prezentujemy komentarze autorstwa członków Stowarzyszenia Studiów Strategicznych odnoszące się do sytuacji Rosji w związku z buntem Grupy Wagnera.
Na Wschodzie bez zmian. 15 lat po zajęciu przez Rosję kilku gruzińskich miast i zatrzymaniu działań zbrojnych tuż przed dotarciem kolumny wojsk do Tbilisi, Jewgienij Prigożyn i jego “legion samobójców” (podobnie jak w filmie zresztą zrekrutowanych) opanował Rostów, Woroneż i ruszył w kierunku Moskwy. Wszystko zakończyło się w atmosferze partykularyzmów, niedopowiedzeń i zakulisowych ustaleń, przez co niełatwo wyrokować, jak długo przetrwa uzgodniony pakt. Zbyt mało wiemy na razie również, jak wydarzenia te wpłynęły (jako bezpośredni czynnik sprawczy, dywersja lub po prostu element kontekstu) na przebieg wojny w Ukrainie. Pewne wnioski wydają się jednak uprawnione.
Po pierwsze, kontekst międzynarodowy. Zachód, widząc słabość Rosji Putina, może postępować z nią bardziej asertywnie, co skłoni Kreml do częstszego posługiwania się swoim ultymatywnym, nuklearnym argumentem (swoją drogą, rajd Prigożyna każe też na nowo stawiać pytania o bezpieczeństwo rosyjskiego arsenału jądrowego). I nie chodzi wyłącznie o broń atomową – ukraińskie służby oceniają ryzyko ataku na zaporoską elektrownię (lub związanej z nią prowokacji) jako najwyższe jak dotąd.
Po drugie, stabilność samej władzy. Putin, okazując słabość, zwiększył koszty utrzymania status quo systemu władzy w Rosji – swoiste “koszty obsługi długu” (tu: politycznego). Dotyczy to zarówno rodzimych grup interesu (oligarchów) i aparatu państwa, jak również partnerów zagranicznych, w szczególności zaś Chin, których presja na Kreml w ostatnich miesiącach i tak systematycznie rośnie.
Po trzecie w końcu, znaczenie społeczne. Prigożyn swoją akcją i poprzedzającym ją “orędziem” naruszył konstrukcję tkaną misternie przez rosyjską propagandę (zwłaszcza w kontekście przebiegu i charakteru wojny w Ukrainie) i zaburzył kreowany przez władze obraz Putina jako “stabilizatora” (w porównaniu do chaotycznych lat 90.). Ziarno niepewności zostało zasiane.
Piotr Śledź,
Uniwersytet Warszawski
Jakie będą konsekwencje buntu Wagnera dla mocarstwowości Rosji? Sam bunt najemników był zaskoczeniem dla światowej opinii publicznej, choć z perspektywy Kremla wydaje się on starciem dwóch grup skonfliktowanych wojskowych: dowództwa generalnego oraz dowództwa polowego. Wagnerowcy bez większych kłopotów zajęli dowództwo Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie, nie mogąc pojmać tam ministra obrony, zorganizowali pokazowy rajd na Moskwę. Z punktu widzenia całości systemu politycznego chwilowo obnażona została słabość decyzyjna Kremla. Istnieje wręcz podejrzenie, że Prigożyn działał w porozumieniu z dowódcami rosyjskich sił specjalnych (zajmując Rostów, Prigożyn toczył z dowódcami specjalsów przyjacielskie rozmowy, mimo, że powinien zostać zatrzymany). Putin podołał jednak wyzwaniu. W procesie tłumienia buntu Putinowi udał się bowiem swoisty „outsourcing”: oddalił zagrożenie od siebie, utrzymał własne dowództwo armii, przerzucił koszty negocjacji z buntownikami na Łukaszenkę (który mógł odwdzięczyć się Rosji za niedawną opiekę medyczną) i doprowadził do podporządkowania części najemników interesom armii. Ruch ten sprawił, że Kreml zarówno mógł ocenić gotowość wielu dowódców do wspierania władzy, jak i nadal może w przyszłości wykorzystać ambicje awanturnika Prigożyna. Z perspektywy Chin, USA i innych mocarstw zachodnich bunt w Rosji po przeszło roku nieudanej wojny może być oceniony jako słabość i symptom zmęczenia Kremla. Nie należy jednak popadać w nadmierny optymizm. Wprawdzie Rosja utraciła dotąd około połowy wojsk lądowych, ale poparcie dla inwazji pozostaje w Rosji duże. O ile Władimir Putin pozostanie zdrowy, Kreml ma przed sobą co najmniej trzy scenariusze: (1) ostry: mobilizacja i wojna na pełną skalę, (2) wyczerpujący: długotrwała wojna pozycyjna bez rozstrzygnięć, (3) terrorystyczny: mogą pojawić się prowokacje, zakazana broń, zabójstwa i działania zaczepne innego typu. Dodatkowym scenariuszem niemilitarnym (4) byłyby ewentualne przedwyborcze zmiany w Rosji, które mogłyby doprowadzić do rozliczeń części elit polityki, służb i wojska.
Tomasz Pawłuszko,
Uniwersytet Opolski