Na początku zastrzeżenie: małpa z brzytwą nie jest inwektywą, jest słownikowym określeniem osoby niekompetentnej, która postawiona na wysokim stanowisku może wyrządzić sporo szkód. I te szkody już się dzieją. Nie chodzi tylko o groźby wobec sojuszników USA, że mogą być wbrew ich woli włączeni w skład Stanów Zjednoczonych (Kanada i Grenlandia jako terytorium autonomiczne Danii). Nie chodzi tylko o otwartą wrogość wobec Europy, zwłaszcza UE i próbę rozbicia jej jedności. Ameryce łatwiej byłoby wygrywać pojedynki jeden na jeden z mniejszymi krajami, niż męczyć się z całą Wspólnotą, a i Putinowi sprawiłoby to wielką radość. Nie chodzi tylko o testowanie możliwości wyprowadzenia USA z NATO. Oczywiście, to wszystko już jest powodem uzasadnionej troski wielu państw zachodnich (nota bene, dzięki małpie z brzytwą geopolitycznego Zachodu tak naprawdę już w tej chwili nie ma). Rzeczy dzieją się tak szybko, że trudno nadążyć z adaptacją myślenia, a co dopiero z działaniami zaradczymi.

W tej chwili (przełom lutego i marca 2025 r.) najbardziej chodzi o to, że mocarstwo będące do stycznia br. przywódcą wolnego świata dąży do bezwarunkowego pojednania z mocarstwem nadal wrogim wolnemu światu, a to, kosztem Ukrainy i Europy. Zaczęło się od długiej „miłej, przyjacielskiej” rozmowy telefonicznej prezydenta USA z urzędującym na Kremlu zbrodniarzem międzynarodowym 12 lutego. Już kilka dni później ministrowie spraw zagranicznych obu mocarstw spotykają się na długich rozmowach w Arabii Saudyjskiej. 24 lutego oba mocarstwa głosują przeciwko Europie i Ukrainie w ZO NZ i w RB NZ, pierwszy raz od powstania ONZ (!). Wreszcie, 28 lutego gospodarz Białego Domu urządza gniewną „pokazuchę”, podczas której na oczach zdumionego świata próbuje upokorzyć walczącego z rosyjską agresją prezydenta Ukrainy. Przedmiotem prostackiej awantury urządzonej przez gospodarzy spotkania jest opór prezydenta Ukrainy przed podpisaniem umowy o szerokim dostępie amerykańskich koncernów do jej zasobów naturalnych, bez jakiejkolwiek wzmianki o zobowiązaniach USA wobec Ukrainy w dziedzinie bezpieczeństwa. Obrońca wolności i demokracji zostaje obcesowo wyproszony z Białego Domu. Prawdziwa rewolucja lutowa w stosunkach międzynarodowych.          

To nic innego, jak wystrzał armatni (prawie jak ten z Aurory) zapowiadający czas power politcs w porządku międzynarodowym. Ale to nie tylko ból głowy dla polityków i dyplomatów, nie tylko emocje dla mediów. To także wyzwanie dla studiów strategicznych. Wystarczą stare wytrychy, czy trzeba szukać nowych objaśnień dla tej nowej sytuacji? Te stare wytrychy, to na przykład „koncert mocarstw” czy „odwrócony manewr Nixona”. Pamiętajmy, że power politics to niekoniecznie koncert mocarstw, to może być raczej kakofonia czy przepychanka mocarstw. A co się tyczy Nixona, to on nie wyrywał Chin z objęć Związku Sowieckiego, bo przecież już wcześniej doszło do zerwania między Moskwą a Pekinem, a pomimo wznowienia stosunków z USA, Chiny pozostały komunistyczne. A jeśli rzekoma „druga zimna wojna” prysła, to dlaczego – zmieniła się Rosja czy USA? No i co w zamian – oś czy próba kondominium? Dla nas główne pytania dotyczą Europy, jej bezpieczeństwa, sojuszy, zdolności UE do sprostania wyzwaniu. Jest o czym myśleć i pisać. Zapraszamy członków Stowarzyszenia do dyskusji na łamach naszej strony.

Roman Kuźniar,
Uniwersytet Warszawski