Za nami spotkanie przywódców państw NATO w Wilnie. Niezależnie od nieco już standardowej retoryki w komentującej je prasie, mówiącej niemal po każdym takim wydarzeniu o „historycznej wadze”, warto zauważyć, że nie wszystkie szczyty Sojuszu Północnoatlantyckiego faktycznie taką rangę mają. Nie wszystkie zresztą mogą czy wręcz powinny ją mieć. Przeważnie bowiem po szczytach, na których dochodzi do ustalenia głębokich, powodujących długofalowe implikacje zmian w funkcjonowaniu Sojuszu, postrzeganiu jego zadań i ich hierarchii czy sposobu organizacji zasobów, a takim właśnie był zeszłoroczny szczyt w Madrycie, kolejne spotkania przywódców państw członkowskich mają charakter bardziej roboczy czy też „operacyjny”, koncentrując się bardziej na sposobach wdrażania podjętych już wcześniej dalekosiężnych decyzji, czyli pracy niejako „u podstaw” czy też „organicznej”, ale o faktycznie kluczowym znaczeniu dla zdolności Sojuszu do efektywnego działania. I właśnie takim spotkaniem „wdrożeniowym” (follow up summit) był ostatni szczyt NATO w Wilnie, który oceniany z tej perspektywy należy uznać, zwłaszcza zważywszy na okoliczności zewnętrzne i potrzebę zaangażowania sojuszników w bieżącą pomoc dla walczącej z rosyjską agresją Ukrainy, za stosunkowo udany, co nie znaczy, że nie sygnalizujący pewnych wymagających reakcji słabości Sojuszu i wyzwań stojących przed nim w przyszłości.

Continue reading